sobota, 26 października 2013

Prolog.

Siedzę na kanapie z nerwów obżerając się moimi ulubionymi ciasteczkami oraz popijając moją ulubioną karmelową herbatę. Gdyby nie mój stan z chęcią zamieniłabym ją na zimne piwo. Piłka meczowa dla Polaków. Siedzę jak na szpilkach zaciskając kciuki do bólu i modląc się, aby to był już koniec. Jestem pewna, że robisz to samo. Piłka meczowa dla Polaków. Zaciskam kciuki jeszcze mocniej.
-Wyłącz ten mecz ! Nie powinnaś się stresować ! -wrzeszczy mama. Puszczam to mimo uszu i ponownie wlepiam wzrok w ekran telewizora.
W polu zagrywki melduje się Żygadło. Polscy kibice zgromadzeni na wstrzymują oddechy, a łomot ich serc słyszę w moim salonie. Poszło. Przyjęcie Spiridonova w punkt, Mikasa z rąk Grankina wędruje do Pawłowa, a jego atomowy atak przebija się przez potrójny blok. Zaciskam powieki niemal pewna, że jest już po akcji, jednak słyszę okrzyk Swędrowskiego ogłaszający, że Zatorski podbił piłkę. Otwieram oczy i obserwuję idealną wystawę Łukasza do Kurka i jego kończący atak.
-Jesteśmy Mistrzami Europy ! -słyszę okrzyk Drzyzgi. Widzę radość chłopaków i czuję jak po moich policzkach płyną łzy szczęścia. Siedzę kilka minut bez ruchu z uśmiechem na twarzy wpatrując się w szalejących Mistrzów, po czym powoli podnoszę się z kanapy i kieruję się do łazienki. W połowie drogi ustaję czując niemiłosierny ból. Zginam się w pół opierając się o szafę stojącą w przedpokoju.
-Cholera jasna, mamo, chyba się zaczęło ! -krzyczę, a po chwili obserwuję zszokowaną rodzicielkę wybiegającą z kuchni. Wydaję z siebie jakiś krótki bełkot, którego nie jestem w stanie zrozumieć, po czym biegnie do mojego pokoju po przygotowaną wcześniej torbę. Zgarnia klucze, wyprowadza mnie z mieszkania narzucając na mnie płaszcz i powoli wędrujemy ku parkingowi. Sadza mnie na miejscu pasażera, po czym sama siada za kierownicą i rusza z piskiem opon. Jedziemy w ciszy, którą przerywają jedynie moje jęki lub jej przekleństwa skierowane do innych kierowców. W mgnieniu oka łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe docieramy do szpitala. Wszystko dzieje się cholernie szybko, a nim się obejrzę już leżę na porodówce. Jedyne co czuję to przeszywający ból. Słyszę jak pielęgniarka wrzeszczy, abym była silna, kieruje, kiedy mam przeć, a kiedy brać wdechy. Matka ściska moją dłoń bełkocząc pod nosem, że gdyby nie zachciało mi się romansu to teraz bym nie cierpiała.
Po kilku godzinach mam dość. Jestem wyczerpana, a maleństwo wciąż siedzi we mnie. Pielęgniarka nawołuje do parcia, a mama siedzi cicho, po tym jak zbeształam ją, że nawet w takim momencie wytyka mi moje błędy. Biorę głęboki wdech i od nowa. Wrzeszczę, zaciskam pięści do bólu, a po chwili słyszę płacz dziecka. Mojego dziecka.
-Została pani mamą zdrowego chłopca, gratuluję.
-Byłaś bardzo dzielna -mama całuje mnie w czoło, a pielęgniarka zajmuje się moim szkrabem.
-Nazwisko matki ? -pyta kobieta w białym kitlu z aktem urodzenia w ręce.
-Walczak Jaśmina.
-Nazwisko ojca ?
-To dziecko nie ma...-zaczyna moja matka, jednak milknie napotykając moje karcące spojrzenie.
-Ignaczak. Krzysztof Ignaczak -odpowiadam, a ona patrzy na mnie zszokowana. Po zanotowaniu wszystkich potrzebnych informacji odchodzi. Pielęgniarka kładzie mi na rękach mojego synka. Patrzę na niego, a w moim gardle rośnie ogromna gula. Delikatnie masuję jego rączkę, jest taka maleńka. Jak cały on. Maleńki i bezbronny. Jeszcze nie wie przez jakie góry i doliny będzie musiał przejść. Jak dużo jeszcze przed nim. Jak wiele razy będzie musiał upaść, aby po chwili powstać. A ja będę przy nim. Zawsze. Będę go wspierać i pomagać mu.
Patrzę w jego oczy. Są tak cholernie podobne do twoich... On cały jest podobny do ciebie. To twoja maleńka kopia. Ale ty o tym nie wiesz.
Po policzku spływa pojedyncza łza. Wracają wspomnienia. To wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku wraca z podwojoną siłą. Dokładnie pamiętam, jak to wszystko się zaczęło...

*
Witam :)
Dodaję prolog, ale na dobre zagoszczę tu dopiero w okolicach grudnia.
Zmieniłam trochę koncepcję tego bloga.
Nie będzie tak kolorowo, jak miało być.
Nigdy nie byłam na porodówce i nie mam pojęcia jak to wszystko wygląda, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie, jeśli coś jest nie tak :)
+ Reszta rozdziałów będzie pisana w czasie przeszłym.


21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Już mnie zastrzeliłaś <3 To opowiadanie będzie genialne, wiem to, jestem tego pewna na milion procent. Coś mi się wydaje, że to będzie wydanie Igły, którego jeszcze nikt nie poznał. To będzie bomba!
      Czekam na kolejny i ściskam :*

      Usuń
  2. O proszę Igła ma lewe dziecko. Samotne macierzyństwo to nie jest łatwy kawałek chleba. Na początku wydaje nam się, że poród jest najgorszy, ale to wtedy gdy z bólu chce się wgryźć się w łóżko ale potem jest tylko gorzej. Niesamowitą ptzyjemość sprawia każdy uśmiech i nowa umiejętność naszego dziecka ale strach o jego pzyszłość jest straszna!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo... Może być ciekawie. Intrygujący prolog, oby tak dalej. Także trzymam kciuki. pozdrawiam e. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa zaczęłaś coś!! I od razu z kopyta. Ciekawi mnie o co poszło, czemu jej mama chce odciąć dziecko. Czy może Igła nic nie wie?
    Czekam niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  5. kurczę. zaczyna się ciekawie. już teraz mam tysiąc pytań i milion odczuć i za bardzo nie wiem, od czego zacząć. przede wszystkim mam nadzieję, że to nie jest również zakończenie, i że akcja będzie działa się także po wydarzeniach z prologu. cóż takiego wydarzyło się, że Jaśmina nie powiedziała mu o ciąży? hmmm... liczę jednak, że oni się jednak pogodzą, wszystko sobie wyjaśnią i będą żyli długo i szczęśliwie ;)
    dobra, już nie przynudzam. za niecierpliwością czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczaki no z pewnością postaram się być tutaj w grudniu, żeby się wszystkiego dowiedzieć :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże Igła cożeś ty narobił
    Podoba mi się strasznie, już mnie ciekawi co będzie dalej.
    Zapraszam na nowy 7 rozdział http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/
    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę, będę, będę, niezaprzeczalnie!
    Czy tylko ja wyobraziłam sobie okrzyk Swędrowskiego i momentalnie przeszły mnie ciarki?

    OdpowiedzUsuń
  9. ratujesz mi zycie tym prologiem :-D juz trzy blogi mi dzisiaj splajtowaly. :-P ciekawie ciekawie .... a czy igielka o tym wie?! ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha, trzymaj poziom, a będzie z tego niezła siatkarska perełka . ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki świetny prolog;) Już się nie mogę reszty doczekać;)

    OdpowiedzUsuń
  12. zapowiada się naprawdę interesująco! dziecko Igły? a on o tym nie wie? nonono! czekam na rozdziały!

    PS. miałabym prośbę do Ciebie- mogłabyś na swoich opowiadaniach powyłączać weryfikacje obrazkowe?:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne :) Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy. Fajnie piszesz, naprawdę fajnie!
    Informuj mnie proszę o nowych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ten Igła wyprawia? Od samego początku wyciągnęłaś największy kaliber jaki chyba istnieje i jestem ci za to wdzięczna, bo prolog naprawdę świetny. Zapowiada się, że będzie jeszcze lepiej.

    Biedna Jaśmina będzie musiała wychować małego bez ojca, co jest niewyobrażalnie trudne. Chociaż mam nadzieję, że przez splot pewnych wydarzeń zejdzie się z Igłą. Będą żyli razem i szczęśliwie, jednak czuję, że nie skończy się to jednym wielkim "KOCHAM CIĘ". Obym się myliła :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://nieplanowani.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. jestem w takim szoku, że aż bym sobie zaklęła, ale nie wypada. bo wiesz, kiedy mi napisałaś, że ruszyłaś z nowym opowiadaniem i że będzie ono o Igle, nigdy w życiu by mi przez myśl nie przeszło coś takiego. o rajciu.
    czekam już na ten grudzień, czyli na dalszą część tej historii. buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Prolog bardzo fajny.
    Zaciekawiłaś mnie więc zostaję.
    Czekam na grudzień ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowałam cię do Liebster Award. Mam nadzieję, że przyjmiesz moją nominację i odpowiesz na pytania --> http://obsesyjni.blogspot.com/p/liebster-award.html

    Pozdrawiam, Charlie ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie się zaczyna na pewno zostanę do końca. Serdecznie zapraszam na http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń