niedziela, 29 grudnia 2013

#2

Po kilku godzinach podróży w akompaniamencie ulubionych piosenek Happysadu i własnego wrzasku dojechałam do Rzeszowa napawając się pierwszymi godzinami spędzonymi w ukochanym Kaziku. Do tej pory wsiadając do mojego samochodu przypominam sobie ile pracy wykonałam, aby zebrać dosyć pokaźną sumkę, by następnie wydać ją w salonie samochodowych. Do tej pory pamiętam również ile łez wylałam, prosząc matkę o pożyczenie kilku brakujących tysięcy, których, de facto, nadal jej nie zwróciłam. Przy każdej okazji słyszę, jak okropną jestem córką i w jak perfidny sposób ją okradłam. A trzeba przyznać, że jest to kobieta obdarzona cholernie trudnym charakterem i na pewno długo będzie mi wiercić dziurę w brzuchu, pomimo tego, że nawet nie poczuła braku tych pieniędzy.
Zaraz po postawieniu nogi na rzeszowskiej ziemi skierowałam swe kroki do pobliskiego marketu w calu zakupienia mojego ulubionego wina. Mijając regał ze słodyczami zdałam sobie sprawę, jak ogromną mam ochotę na czekoladę, a później poszło z górki i po przejściu całego sklepu moje plany na zakupienie jednej butelki wina poszły się przejść i w rezultacie wyszłam obładowana torbami z jedzeniem. Po wczołganiu się na trzecie piętro i rzuceniu okiem na nowe gniazdko ponownie zeszłam na parking, aby znieść resztę rzeczy. I tak przez blisko pół godziny biegałam w tę i z powrotem, dźwigając kartony. Kiedy już wszystko zostało postawione w rogu pustego salonu, wygrzebałam ręcznik i świeże ubrania, po czym zamknęłam się w łazience. Wylegując się w wannie wypełnionej białą pianą rozmyślałam, jak przyznać się bliskim, że znów zawitałam w Polsce. A może lepiej nic nie mówić? I co z Krzyśkiem. Powiedzieć, czy przemilczeć? Odwiedzić go i jak gdyby nigdy nic, zapytać co u niego słychać, czy lepiej udawać, że się nie znamy? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na żadne z tych pytań, jednak doskonale wiedziałam, że nie wytrzymam długo w samotności.
Wyszłam z wanny i wytarłam mokre ciało w aksamitny ręcznik, po czym niedbale przeczesałam włosy ręką i nałożyłam na siebie szeroką koszulkę i krótkie spodenki. Po długich zastanowieniach na jaką kolację mam ochotę, złapałam butelkę wina i czekoladę z orzechami, po czym narzuciłam na siebie długi, wełniany sweter i wyszłam na balkon. Usadowiłam pośladki na zimnym, plastikowym krzesełku i spojrzałam na zamglony Rzeszów. Uśmiechnęłam się pod nosem uświadamiając sobie, jak bardzo kocham polską jesień. W jednej chwili zrozumiałam, jak niewiele trzeba mi do szczęścia. Nareszcie czułam się w pełni szczęśliwa.
Obudziłam się wcześnie rano z ogromnym bólem głowy. Złapałam się za pukiel blond włosów i jęknęłam głośno. Cała butelka czerwonego wina, to stanowczo za dużo, jak na jedną osobę. Ubolewając nad własną głupotą powoli usiadłam na miękkim materacu. Szurając bosymi stopami po ciemnych panelach dotarłam do lodówki, z której wyciągnęłam butelkę wody mineralnej. Łapczywymi łykami zaspokoiłam pragnienie, po czym złapałam jogurt, nie mając siły na przyrządzenie treściwszego śniadania. Po posiłku związałam włosy w luźnego koka i narzuciłam na siebie dres. Stanęłam naprzeciwko kilku kartonów leżących w kącie salony, po  czym głośno westchnęłam. Zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy.
Kiedy wszystko było na swoim miejscu opadłam na skórzaną kanapę z laptopem na kolanach. Odwiedzając kolejne portale sportowe, natknęłam się na informację o meczu Resovia-Skra, który miał odbyć się następnego dnia w hali Podpromie. Coś podkusiło mnie, aby zebrać się z wygodnej kanapy, ubrać ciemne spodnie, kurtkę i otulić szyję ciepłym szlem, po czym szybkim krokiem opuścić mieszkanie i po przejściu kilku ulic, stanąć przy kasie w hali.
-Ma pani ogromne szczęście -uśmiechnęła się do mnie kobieta w podeszłym wieku. Odwzajemniłam uśmiech, po czym zapłaciłam za bilet i w podskokach wyszłam z Podpromia. Kiedy byłam już nieco oddalona usłyszałam wesoły rechot. Odwróciłam głowię i zobaczyłam Cię w towarzyskie kilku drużynowych kolegów. Szedłeś jak zwykle uśmiechnięty, a twoja buzia się nie zamykała. Zaśmiałam się cicho, jednak nie zawróciłam. Ruszyłam w kierunku mieszkania, wpatrując się w nowo nabyty bilet.
Następnego dnia od samego rana siedziałam jak na szpilkach. Co minutę niecierpliwie spoglądałam na zegarek i denerwowałam się, że ten czas płynie tak wolno. Już zapomniałam, jak ogromne emocje towarzyszą przy wyjazdach na mecze. Odkąd wyjechałam z Polski nie pojawiłam się na żadnym siatkarskim meczu, czego bardzo żałuję, dlatego patrząc na mój bilet na twarzy pojawiał się wielki uśmiech. Jak na skrzydłach, wyleciałam z mieszkania i po kilku minutach szybkiego marszu, siedziałam na Podpromiu. Od ciągłego uśmiechu zaczynały boleć mnie policzki, jednak za nic nie mogłam tego powstrzymać.
Przez ponad dwie godziny szalałam z radości. Poliki bolały mnie od uśmiechu, ludzie uśmiechali się pod nosem, patrząc na moje dzikie podskoki, a moje serce radowało się, widząc po tylu latach Ciebie i Winiara. Po meczu, potykając się o własne nogi, zbiegłam do band reklamowych. Kiedy chciałam wejść na boisko nagle stanął przede mną przypakowany koksik, z napisem ochrona na plecach i oświadczył, iż tam wejść nie mogę. W odpowiedzi zaśmiałam się szyderczo i rzuciłam krótkie no to patrz, po czym przeskoczyłam przez bandę, niczym przepiękna gazela, a on rzucił się w pogodni za mną.  Z piskiem wydobywającym się z moich ust pobiegłam w stronę Winiarskiego i po chwili wskoczyłam na jego plecy. Zdezorientowany odwrócił głowę i z niedowierzaniem spojrzał w moje zielone oczy, a w tym samym czasie ochroniarz szarpnięciem ściągnął mnie z jego plecy i mocno ścisnął za nadgarstki. Syknęłam z bólu.
-Proszę ją puścić, to moja znajoma -Michał wybuchnął śmiechem, a zdezorientowany ochroniarz posłał mi mordercze spojrzenie i zostawił nas samych.- Jaśminka! -wrzasnął i zamknął mnie w swoich ramionach.
-Tadaaa! -obróciłam się wokół własnej osi głośno się śmiejąc, a ten przyciągnął mnie do siebie i ucałował moje czoło.
-Jak dobrze, że wróciłaś!
~*~
Dodaję tak pomiędzy odpoczywaniem po świętach, a oczekiwaniem na sylwestra i mam nadzieję, że tym samym troszeczkę umiliłam Wam ten nijaki wieczór :)

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mieć taką matkę -nie zazdroszczę naprawdę. Myślę ,że mimo wszystko nie powinna ukrywać faktu swojego powrotu bo prędzej czy później i tak to wyjdzie na jaw. Chciałabym zobaczyć to na własne oczy jak przeskakuje przez te bandy ,a ten koksik ją ściąga z Winiara. Wyłabym chyba ze śmiechu :P Jestem ciekawa jak będą wyglądać jej relacje z Igła, z którym coś ją tam kiedyś łączyło :)

      Ściskam ♥

      Usuń
  2. Że Winiar też tutaj? No to robi się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo umiliłaś niedzielny wieczór :)
    Scena na hali była epicka :D Już polubiłam bohaterkę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurdę, na sam początek przepraszam, że nie było mnie przez te kilka pierwszych rozdziałów mimo, że mówiłam, że będę. A będę. Nie wiem właściwie czemu mnie nie było. Głupota ludzka nie zna granic.

    To teraz od początku, widzę, że dziewczyna będzie miała, a dokładniej już ma rysę na sercu przez rzeszowskiego libero. Nie wiem właściwie czemu ona tak łatwo odpuściła nie wytłumaczyła mu uczucia jakim go darzy, może teraz ona by była jego wymarzoną żoną, a teraz ona ciepi. Mimo, że znów się z nim spotka, to to uczucie, tym bardziej odżyje. Winiar tutaj, bardzo mi się to podoba. Chciałabym zobaczyć to ich spotkanie po latach.

    To co do następnego. Aa zapomniałabym wszystkiego dobrego w Nowym Roku !!

    Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne?

    Serdecznie zapraszam na 1 rozdział

    http://let-me-go1.blogspot.com/2013/12/primo.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także wiele bym dała, żeby zobaczyć końcową scenę - to w rzeczywistości musiałoby wyglądać komicznie!
    Możesz mi uwierzyć, że Jaśminka skradła moje serce, mimo tego, że to dopiero drugi rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobór bohaterów jak najbardziej mnie satysfakcjonuje i w zasadzie dopiero dziś sobie to uświadomiłam o.O No bo jest sobie tu moja wielka pierwsza siatkarska miłość :D Michał. To co że w pobocznej roli :P No i jest Krzysiu, którego uwielbiam za walkę, poświęcenie, Igłą Szyte... No i jest Jaśmina. Kobieta po przejściach? Przynajmniej na razie takie sprawia dla mnie wrażenie.
    Osobiście nie mogę wyobrazić sobie tego, jak drobna kobietka przeskakuje bandę reklamową z ochroniarzem za plecami :P Ale wszystko jest możliwe :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcowa scena jest genialna. Ile dałabym by ją zobaczyć.
    To ci dopiero Jaśminka. :D
    No i mamy też Winiara. Ciekawie, ciekawie.
    pozdrawiam e. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Winiar już ją widział. A Krzysio? Jak on zareaguje. Bo jeśli wraca sie na własne śmieci należy odkurzyć stare znajomości. Ale w sumie rozumiem Jaśminę, że tak zareagowała. Bo to w końcu uczucie którego nie powinno być :)

    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, a końcówka powala :D Fajnie się zaczyna ta historia. Ciekawie co tam na to wszystko Krzysiek :)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham! kocham! kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń